top of page

i milczą ballady...

 

 

Z niewoli arabskiej powraca do domu

rycerzyk rdzą młodą okryty;

z serduszka wyrzucił bez żalu dwóch bogów,

gdy słońcem duszyczkę spalili.

 

Dziś szyję okrywa mu blizna miast chusty,

co miał ją od lubej dziewicy,

bo ani dziewicze ócz głębie jej puste,

ni tęsknią samotnie w wieżycy.

 

Na płaszczu podartym strzęp barwy czerwonej;

nie zgadniesz: czy krzyż to, czy księżyc?;

okulał w bezdrożach gór rumak bojowy;

zdechł osioł, co wieźć miał pieniądze.

 

W ojczyźnie zmarł tata, już zamkiem wuj włada,

dziedzica się bojąc powrotu;

na leśnych przecinkach zbójectwo opłacił:

niech chłopak zaginie gdzie w drodze.

 

Chłopaka król prawy w więzieniu niemieckim,

chwycony w pułapkę spiskową:

brat ziemię mu zajął, by nie być bez ziemi,

gdy tamten wyruszał po sławę.

 

I zły tylko na się niewierny zwycięzca,

że jeńców uwolnił pojmanych;

podziwiał krzyżami znaczone lwie serca,

a te już do bitwy nie staną.

 

I tak to bez chwały, nadziei, miłości

nasz rycerz powracał donikąd,

bez wiary, że wiary i grobu obrońcą…

 

A gdzie grób krzyżowca? 

 

                  Zamilkłeś,

                  Nie śpiewasz, i nie grasz, o nasz trubadurze,

                  racz skończyć poczętą balladę:

                  jak pomarł ów chłopiec, co z wojen powrócił?;

                  gdzie grób jego? – bardzom ciekawy…

      

Co dalej z rycerzem, gdy z niczym powrócił? –

nie tego wszak słuchać chce gawiedź;

nie śpiewem o niczym ma leczyć jej smutki

ściągnięty z gościńca trubadur;

 

więc gdzie grób krzyżowca, co bez wiary wrócił? –

odpowiem ci, skoroś ciekawy:

o chłopca mogile, co może i wrócił,

kroniki zmilczały

                          i milczą ballady…

 

 

2008

bottom of page