ROBERT EMANUEL
UTWORY WYBRANE
strona autorska
Amerykanin w Paryżu
(1944)
Kokardy ich trójkolorowe,
jak nasze: biel, czerwień i błękit,
rozkwitły w Elizjum sierpniowym,
jak w lipcu na Piątej Alei.
Mój sierżant, cwaniaczek z Brooklynu,
nim zniknął, bezczelnie wykrzyczał,
że „nie ma chuja jak dziwki wyjmie!”
- No, dobrze.
„To ciao, poruczniku!”
Dał wolne chłopakom.
I jeszcze dorzucił po sto Lucky Strike’ów na głowę.
I ruszył na miasto z burbonem z Kentucky.
I wziął, na wymianę, pończochy.
Kto ich nie założy Francuzce,
ten nie wie, jak kocha się Paryż!
Kto spędzi tę noc sam przy winie?
Impotent i ciota!
Lub frajer.
Kochałem Mariannę z Long Island…
Zostanę frajerem paryskim…
Zamawiam kieliszek.
Kolejny…
Paznokciem blat baru przebijam...
Uśmiecha się piękna dziewczyna,
szaleje wolnością ulica… –
Ja… który... walczyłem na plażach,
tu... boję się?
nocy?!
w Paryżu?…
7.3.2008